Czytaj nas każdego dnia!

Gdzie obejrzeć Karmazynowy przypływ (1995) online?

Gdzie obejrzeć Karmazynowy przypływ (1995) online?

Jest to zdigitalizowana wersja artykułu z archiwum drukowanego The Timesa, przed rozpoczęciem publikacji online w 1996 roku. Aby zachować te artykuły w ich pierwotnym brzmieniu, The Times nie zmienia ich, nie redaguje ani nie aktualizuje.

Od czasu do czasu proces cyfryzacji wprowadza błędy transkrypcji lub inne problemy; kontynuujemy prace nad poprawą tych zarchiwizowanych wersji.
Planeta jest znowu na krawędzi z "Crimson Tide", wielkim, chwalebnym, rozdzierającym uszy filmem o łodzi podwodnej ze złym przypadkiem zazdrości Clancy'ego. Torpedy są strategicznie opanowane. Koraliki potu błyszczą w zbliżeniu. Otwierający film tytuł zapowiada, że kapitan statku noszącego broń jądrową, jakim jest Alabama, jest jednym z trzech najpotężniejszych ludzi na świecie. I nie myśl, że on o tym nie wie.

"Jesteśmy w stanie wystrzelić więcej siły ognia niż kiedykolwiek w historii wojny!" Kapitan Frank Ramsey (Gene Hackman) oświadcza. I..: "Mam nadzieję, że podobał wam się pokój, bo od teraz wracamy do interesów." Być może najbardziej niedorzeczne, w tych okolicznościach: "To jest tak prawdziwe, jak to tylko możliwe." Pomysł tego filmu, by narysować Ramseya jako trójwymiarową postać, jest nie tylko brutalny, ale daje mu smak dobrych cygar ("Są droższe od narkotyków") i psa.

Ale "Crimson Tide", najnowsza techno-popowa zabawka Tony'ego Scotta ("Top Gun", "Days of Thunder") i zespołu produkującego Simpson-Bruckheimer, wita kapitana z cienko zawoalowanym podziwem. Jasne, wysadzenie świata w powietrze byłoby przesadą, ale czy szansa na unicestwienie nie jest wielką szansą dla letniej publiczności filmowej? Czy kryzysy, które przerażają nas jako nowości, nie powinny przerodzić się w eskapistyczną zabawę? Czy nie ma czegoś strasznie satysfakcjonującego w pulsujących pociskach i katarktycznych eksplozjach, które stanowią główną atrakcję tego filmu? Może i tak, ale nic innego nie dostarcza tu porównywalnych emocji.

Problem 1: koniec zimnej wojny wytworzył w fikcji armageddon-mongering fikcję o złej sławie złoczyńców. Paranoja po prostu nie jest taka jak dawniej. Scenariusz tego filmu, przypisywany Michaelowi Schifferowi, został więc wzmocniony przez tak wielu lekarzy scenarzystów, że teraz cierpi on na zaburzenia związane z wieloosobowością. A atmosfera kryzysu jest tak sztuczna, że twórcy filmu podobno rozważali dwa różne wytłumaczenia dla scenariusza dnia zagłady.

(Rosyjskie powstanie cywilne z udziałem uciekającej republiki i broni jądrowej było wielkim zwycięzcą. "W Rosji są kłopoty, więc nazwali nas," Ramsey mruczał.)

Pracowało tu tak wiele edytorów tekstu, że mówi się zarówno o teoriach von Clausewitza na temat natury wojny, jak i o komiksie surferskim. Istnieje również nieprzenikniony żargon high-tech, taki, który sugeruje brzęczenie aktywności i w sposób nieobliczalny sprawia, że słuchacz czuje się mądrzejszy. A wśród żeglarzy jest też chwytanie się za ręczniki, możliwy hołd dla szatniowych wybryków z "Top Gun". Nie ma jednak dobrego powodu, aby film był całościowy, poza chęcią stworzenia letniego pojazdu dla dwóch dużych gwiazd i remake'u "The Caine Mutiny" na poziomie dźwięku tak gromkim, że wstrząsa włosami.

Otwierając się z odrobiną ironii młotem kowalskim, który nadaje ton zbyt ładnie, "Crimson Tide" najpierw znajduje Lieut. Comdr. Ron Hunter (Denzel Washington) w głupim kapeluszu. Jest niewinnie obecny na przyjęciu urodzinowym swojego dziecka, nie wiedząc, że naród wkrótce będzie w niebezpieczeństwie. Nie mniej niepokojący jest fakt, że pan Waszyngton, aktor o ogromnym naturalnym wdzięku, został wcielony w bezimienną rolę dobrego chłopaka, która równie dobrze mogłaby pasować do Toma Cruise'a. Odważny, przystojny, błyskotliwy, lojalny aż do momentu, w którym osiągnie swój punkt zwrotny: każdy, kto zna się na rozbijanych filmach Cruise'a z ostatniej dekady, zna to ćwiczenie.

Hunter jest wzywany z dala od swojej rodziny, wzywany na pokład Alabamy i zastępowany przez Ramseya, który ma wszystkie dobre strony, ale za mało szaleństwa. Przy całej swojej brawury powierzchniowej filmowi brakuje odwagi, by uczynić Ramseya interesującą postacią. On jest bardziej arogancki niż zły. Zamiast być niebezpiecznym, jest po prostu źle zrozumiany, z elitarną pasją, która nie powinna zrujnować czytelników Toma Clancy'ego. Ten film desperacko pożąda tej publiczności. Ale nie ma odwagi zrobić sobie wrogów ani dostarczyć dramatycznego odpowiednika czerwonego mięsa.

Puste, wypompowane sekwencje akcji starają się utrzymać Alabamę w ruchu, gdy film znajdzie się pod wodą. W kambuzie płonie ogień, a z zewnątrz pojawiają się złowieszcze komunikaty. Co ważniejsze, między Hunterem a Ramseyem wybucha spór o przywództwo, ponieważ ten ostatni jest gotów wyciągnąć wszystko, gdy tylko otrzyma wiadomość o ewentualnym zagrożeniu nuklearnym, a Hunter jest chłodniejszą głową. Przynajmniej jeden z bohaterów wymawia to słowo "nuklearne" dla odrobiny autentyczności.

Karmazynowy przypływ (1995) online

 

 

O nas

Polteczki, nowinki oraz garść przydatnej wiedzy. To wszystko znajdziesz na naszym portalu, do którego lektury serdecznie zapraszamy!